×

Urządzi was jak nikt inny. Rozmowa z Martą Putkamer z INSIDERS

10.09.2018 / Wszystkie kategorie / Zawodowi Klienci

#

Na rozmowę z Martą Putkamer, właścicielką studio projektowego INSIDERS, przyjechałam na Stare Miasto w Gdańsku. Biuro posiada fantastycznych sąsiadów – Muzeum II Wojny Światowej, świetne restauracje, a po drugiej stronie Motławy Filharmonię Bałtycką. W jednym z najciekawiej zaprojektowanych miejsc pracy, w jakich byłam, wita mnie uśmiechnięta kobieta.

Jaka jest historia Twojej zawodowej kariery?

Od zawsze bardzo chciałam dostać się na ASP. Próbowałam trzy razy, niestety bezskutecznie. W końcu zdecydowałam się na politechnikę, gdzie rozpoczęłam architekturę. Dużą trudność sprawiały mi tam przedmioty techniczne. Dlatego wybrałam projektowanie wnętrz. Oczywiście, dziś mam do czynienia z planami technicznymi, hydrauliką, elektryką, ale nie w takim stopniu jak w przypadku realizacji budowlanych.

Insiders powstało zaraz po Twoich studiach?

Nie, wtedy do własnej firmy była jeszcze długa droga. Po ukończeniu studiów pracowałam w firmie architektonicznej, potem projektującej designerskie meble. Przyznam, że w każdej z nich wiele się nauczyłam, ale to, co robiłam, nie zawsze sprawiało mi radość. Przez ten cały czas czułam, że nie chcę pracować u kogoś, ale na własny rachunek. Udało mi się uzyskać dotację na otwarcie własnej działalności. Początkowo pracowałam w rodzinnym mieście, projektując dla lokalnych Klientów. Dzięki współpracy z firmą zajmującą się wynajmem apartamentów w Gdańsku miałam okazję wyjść na pomorski rynek. Stwierdziłam wtedy, że nie ma odwrotu: koniec z pracą zdalną, otwieram własne biuro. Od tego czasu minęły dwa lata.

 

 

W jaki sposób rozwijałaś markę? W jaki sposób szukałaś Klientów?

Pierwszy rok nie był dla mnie łaskawym. OK, mówiąc wprost był męczarnią (śmiech). Do technicznej, projektowej pracy, byłam świetnie przygotowana. Byłam jednak kompletnie nieprzygotowana do tego, w jaki sposób wprowadzić nową jakość, nową firmę na rynek. Do tego na dokładkę byłam bardzo nieśmiałą dziewczyną. Stawiałam małe kroki, dowiadywałam się, co robić, do kogo się zgłosić. Wykorzystywałam social media, reklamy, ulotki. Dziś na szczęście jest zupełnie inaczej.

*** Dzwoni telefon Marty – po drugiej stronie słuchawki jej babcia. Tłumaczy, dlaczego nie może rozmawiać, w końcu z uśmiechem przyznaje, że udziela wywiadu. ***

Rodzina sprawdza, co u Ciebie słychać?

Tak, ale też bardzo mnie wspiera. Gdy zwolniłam się z pracy, aby otworzyć własną firmę nie byli zadowoleni. Myśleli, że nie będę miała za co żyć, czego jeść i stanę się bezdomna (śmiech). Bardzo pomogli mi na początku prowadzenia firmy. Pierwszy rok był trudny, i pod względem finansowym, i psychicznym. Gdybym nie wierzyła w to, co robię, już dawno zamknęłabym drzwi.

Pamiętasz swoje pierwsze płatne zlecenie?

Mieszkanie w Starogardzie Gdańskim. Chyba, że budowa budki przy sali gimnastycznej w szkole się liczy (śmiech).

Czym dziś zajmuje się Insiders?

Projektami wnętrz, wykańczaniem mieszkań, apartamentów. Moimi Klientami w 90% są osoby indywidualne. W przeważającej części decydują się na remont mieszkania, bo chcą je wynajmować. Wykonujemy prace od początku do końca. Gdy oddajemy klucze, wszystko jest gotowe.

 

 

Masz ulubiony projekt?

Wydaje mi się, że może to być jedna z realizacji przy ul. Chmielnej. Pamiętajmy o tym, że projektanci wnętrz mają swój określony styl, estetykę, do której dążą. Moim zadaniem jest to, aby Klient otrzymał projekt spełniający jego oczekiwania. Jednak on sam, jeśli nie przypadną mu do gustu moje prace, nie zgłosi się. Dzięki temu ciężko jest mi wybrać jeden projekt. Każdy z nich sprawił mi wiele radości i jestem zadowolona z efektów końcowych.

Uznajmy w takim razie, że jestem Klientką. Umawiam się na spotkanie, chcę zlecić Tobie projekt mieszkania. Jak wygląda cały proces?

Pierwszy etap: wywiad i faza projektowa. Zawsze pytam, jakie masz oczekiwania. Wyciągam informacje na temat tego, jaki styl się ci podoba, co ci się nie podoba. Zwracam uwagę na różne kwestie. To, czy masz miliony książek, płyt, może dziesięć psów. Muszę wiedzieć o tych prywatnych sprawach. Chcę przygotować przestrzeń w taki sposób, aby tobie było wygodnie. Proszę o choćby dwa, trzy zdjęcia z inspiracjami. Nie po to, aby kopiować, ale po to, aby wiedzieć, w jakim zakresie mam się zamknąć. Ustalamy też budżet. Drugi etap: sprawy techniczne. Mierzymy, rysujemy na rzutach, czasem wyrzucamy ściany. W kolejności wizualizacje. Tam widać, z jakich materiałów będziemy korzystać, jakich kolorów używać, gdzie rozmieszczone są światła. To najbardziej atrakcyjna część. Potem powstają techniczne rysunki z wymiarami dla wykonawców. Gdy remont rusza, pojawiamy się na miejscu regularnie, aby sprawdzać, czy wszystko przebiega zgodnie z planem.

 

 

Pojawiają się niespodzianki? Czy zdarzyło się, że projekt musiał być zmieniony już w czasie remontu?

Nie tak dawno remontowaliśmy duży apartament, który docelowo miał być podzielony na dwa mniejsze mieszkania. Po zbudowaniu ściany właściciele uznali, że chcą zmienić koncepcję. W efekcie musieliśmy tę ścianę zburzyć i postawić w innym miejscu. Wydaje mi się, że najwięcej niespodzianek spotykamy przy wykończeniu i wyposażaniu mieszkań. Jest tam tak wiele elementów składowych, kabli, farb, śrubek, płytek i mebli, że zawsze coś się stanie. Poza tym liczymy się z wypadkami niezależnymi od nas. Najświeższy przykład: zamówiłam pięć luster i każde z nich zostało zepsute w transporcie. Tego typu spraw jest milion. Mam powiedzenie, że jeśli przez cały dzień pracy pięć rzeczy się nie spieprzy, to nie jest to zwykły dzień.

Czyli nie tylko zdolności w projektowaniu się liczą, ale i głowa na karku?

Tak. To prawda. Jest wiele szczegółów, o których trzeba pamiętać i zwracać na nie uwagę.

Zastanawia mnie, czy umiejętność negocjacji też się przydaje. Zdarza się, że Klientowi kompletnie nie podoba się projekt? Jest tak, że wizja Klienta nie łączy się z tym, co chcesz sobą reprezentować?

Jasne, zdarza się. Kiedyś nie miałam odwagi negocjować, radzić, tłumaczyć, a nawet odrzucić projektu. Mimo wszystko starałam się wykonać je w taki sposób, aby efekt końcowy był dobry. Na szczęście ostatnio tego typu problemy się nie pojawiały.

 

 

Kiedy warto zatrudnić projektanta? Dlaczego tak rzadko decydujemy się na taki krok?

Myślę, że jeszcze nie do końca w naszej świadomości zatrudnienie projektanta jest czymś naturalnym. Wiele osób sądzi, że to prosta praca. Powiedzą: „tu ma być czerwone, tutaj zielone” i do widzenia. Proces jest o wiele bardziej złożony i ma ogromną wartość. Kiedy masz osobę, która zna się na wnętrzach, to po pierwsze, remont przebiega o wiele bardziej sprawnie. Dlatego, że wie, co się może stać, co może do siebie nie pasować. Po drugie: zyskujesz jej wiedzę i doradztwo. Swoją drogą, gdy we własnym mieszkaniu zrobiłam remont łazienki, to zrozumiałam, dlaczego ludzie nienawidzą remontów. Fachowiec nie przyszedł, tego nie było, rura pękła. Musisz przejmować się wieloma sprawami, decydować, szukać rozwiązań. Przy kompleksowym zleceniu remontu projektant zrobi to za ciebie.

Jesteś w stanie podać przykłady błędów, jakie zwykle popełniane są przy samodzielnych remontach mieszkań?

Wiele osób sądzi, że żółty rozjaśni i rozświetli pomieszczenie. Jednak mocny kolor na każdej ścianie dodatkowo je optycznie pomniejsza. Albo ustawienie kuchni, oświetlenie. Uważam, że każde mieszkanie można świetnie zrobić. Każde. Niezależnie od układu, wielkości, wysokości, kolorystyki. Ale trzeba wiedzieć, co schować, co wyciągnąć, co gdzie ustawić.

 

 

Czym się inspirujesz?

Zbieram inspiracje w wielu miejscach. Internet, gazety, social media. Gdy Klient potrafi sprecyzować swoje oczekiwania, jestem w stanie wyciągnąć projekt z własnej głowy, nie muszę się inspirować. Wyszukuję tylko płytki, wzory, tapety.

Jakie masz plany związane z rozwojem Insiders?

Moją aspiracją jest to, aby było największym biurem na Pomorzu. Na dzień dzisiejszy nie chcę rozszerzać profilu działalności. Jeszcze nie odczuwam, że dotarłam do takiego miejsca, z którego mogę zrobić duży krok naprzód. Chciałabym, abyśmy robili więcej projektów jednocześnie, aby pracowało dla Insiders więcej osób.

***

FormImpress ma okazję stale współpracować z projektantką przy okazji prac nad jej stroną internetową. Koniecznie sprawdźcie prace Marty na stronie Insiders: https://insiders.pl/

Zdjęcia: tytułowe – Agnieszka Partyka, pozostałe pochodzą z materiałów własnych Marty Putkamer

Powrót
Zdjęcie autora

Agnieszka Partyka

Business Development Manager

tel. +48 514 139 185 a.partyka@formimpress.com