×

Duma polskiego przemysłu stoczniowego, czyli Conrad Shipyard. Wywiad z Markusem Sitowskim.

09.08.2018 / Wszystkie kategorie / Zawodowi Klienci

#

Czym jest dla Ciebie luksus? Dobrem, usługą, która wyróżnia się wysoką ceną, jakością wykonania? Jest przedmiotem rzadkim, jedynym w swoim rodzaju? Jachty powszechnie uznawane są dobra ekskluzywne. Miałam okazję obserwować takowe w Trójmieście i nie przypuszczałam, że poznam osobę, która przykłada się do ich stworzenia: Markusa Sitowskiego, Marketing Managera w Stoczni Conrad Shipyard.

 

Marzyłeś kiedyś o pracy w stoczni?

Urodziłem się w Bremen w Niemczech. Znajduje się tam Lürssen, ogromna stocznia. Obserwowałem to, co tworzą, a teraz sam mam możliwość pracować w przemyśle. To ciekawe, bo nigdy nie miałem ku temu konkretnego zapędu. Raczej wolałem pływać na wake’u za łódką (śmiech).

Jak wygląda dzień w Conrad Shipyard? Niewiele osób ma okazję pracować w takiej firmie.

Na co dzień całkiem zwyczajnie. Zaczynam rano, włączam komputer, odpisuję na maile, zarówno od Klientów, jak i mediów. Dbam o określanie budżetu marketingowego, piszę teksty, tworzę newsy. Czasem odwiedzam produkcję, sprawdzam, co nowego się dzieje, o czym warto napisać. No i spotkania. Dużo spotkań.

Co z najprzyjemniejszą częścią, czyli wyjazdami?

Każdy wyjazd to też dużo pracy z naszej strony. Wiele przygotowań, organizacji, pozwoleń, rejestracji i ustaleń. Projektowania designu stoisk, materiałów. Do tego dochodzi ścisła współpraca z prasą, aby nasze działania były widoczne. Wyjazdy są przyjemne, ale przed każdym z nich jest wiele stresu. Wyjeżdżamy głównie na branżowe targi. Monako, Cannes, mam nadzieję, że niebawem także do Stanów.

 

 

Wasz ostatni projekt to dość imponująca łódź.

Właśnie wyprodukowaliśmy 40-metrowy Conrad C133, ochrzczony jako Viatoris. Był wodowany we floating – doku w Stoczni Gdańskiej, w Baltic Engineering, potem odholowany na Górki Zachodnie, gdzie czekał na zdjęcia, produkcję filmu produktowego i event promocyjny. Następnie przeszedł see-trailsy z Gośćmi, aby pokazać, jak zachowuje się na wodzie. Cały proces zakończył się chrztem. Zbita butelka, te sprawy. Jej właściciel udostępnia nam Viatoris na okazje wyjazdów, abyśmy mogli pochwalić się zrealizowanym projektem.

 

Viatoris

 

Jak wygląda praca nad budową jachtu?

Pierwszy jest projekt, pomysł. W przypadku C133 projekt został zakupiony od znanego projektanta luksusowych łodzi, Raymonda Langtona. Następnie tworzymy dokładny plan techniczny oraz plan budowy. Cały proces trwa około roku. Później budujemy szkielet, tzw. skorupę, kadłub i nadbudówkę. To kolejny rok. Równocześnie zamawiamy silniki. Trzeci, ostatni rok spędzamy nad realizacją wnętrza.  Właściciel C133 zażyczył sobie, aby wszystkie meble wykonane były w high glossy, wysoki połysk. To dodatkowo przysparza pracy, bo widać na takiej powierzchni wszelkie zarysowania, non stop trzeba polerować. Należy być ostrożnym. Niezależnie od tego, czy budujemy łódź, czy dom, zawsze należy być przygotowanym, że niespodzianki się pojawią.

Liczyłeś kiedyś, ile osób pracuje przy takiej realizacji?

Nie wiem tego. W prace nad projektami od ich początku do końca może być zaangażowanych kilkaset osób pracujących dla spółek Conrad Shipyard. Są elementy, które zamawiamy w innych stoczniach i u podwykonawców, dlatego ciężko jest to policzyć.

 

 

Czy możesz zdradzić, ile kosztował Conrad C133?

18 milionów euro. Pamiętaj jednak, że jeśli jacht kosztuje osiemnaście milionów euro, to statystycznie 10% tej kwoty rocznie kosztować będzie jego utrzymanie. W tym przypadku – prawie dwa miliony euro. Jeśli armator korzysta z opcji czarteru, refinansuje sobie te koszta. Minusem jest fakt, że łódź jest bardziej wyeksploatowana i trzeba inwestować w jej serwis. Nie mniej jednak wiele osób korzysta z tej opcji. Nie oszukujmy się, są to ludzie bogaci, wiele pracują, nie mają czasu na to, aby pływać non stop. Wiele z nich korzysta z własnej łodzi nawet tylko tydzień rocznie. A łódź stoi, trzeba płacić za kapitana, za cały crew, serwis.

Czym wyróżnia się C133 od innych?

Mamy różne gatunki łodzi. Viatoris posiada stalowy kadłub. Łódki wykonane z kompozytów jej nie dorównują. Projekt był realizowany przez najlepszych designerów w branży. To super-jacht, wysokiej jakości i najwyższej klasyfikacji.

Widziałam C133 na wizualizacji od projektanta. Po czasie, gdy wypuściliście zdjęcie wyprodukowanego modelu, nie mogłam uwierzyć, że fotografia jest prawdziwa. Odwzorowaliście projekt 1:1, z najmniejszymi detalami.

Polacy uznawani są za jednych z najlepszych w tej sztuce. Wiemy, jak wygiąć blachę, aby idealnie dopasowała się do całości, a ta zachowała linię po spawaniu. Mamy umiejętności w tzw. feering, czyli szpachlowaniu kadłuba, i dlatego pracujemy w wielu stoczniach na całym świecie. Wymaga to zdolności co najmniej takich, jakie posiada rzeźbiarz.

 

 

Czy wykonujecie projekty wyłącznie na zamówienie?

Do tej pory tak. W większości są to indywidualne projekty, realizowane dla konkretnych Klientów. Bardzo rzadko się zdarza, aby projekt wyprodukowany był po raz drugi.

Rozumiem, że nie można przyjść do Was i kupić gotową łódkę? Należy ją uprzednio zamówić?

Taki model produkcji nazywa się „budowaniem na spekulację”. W tym momencie trwają rozmowy, które umożliwiają nam wejście na ten etap. Konieczne jest zaangażowanie inwestorów, gotowych włożyć pieniądze w biznes. W momencie, gdy łódź będzie budowana, my znajdujemy na nią Klienta. Kupiec powinien znaleźć się po roku od momentu rozpoczęcia prac. Dzięki temu przyszły właściciel może zadecydować, w jakim stylu ma być wykończona łódź. Skorzystać z usług naszego projektanta, bądź znaleźć swojego. W takim modelu proces sprzedażowy jest łatwiejszy. Przede wszystkim dlatego, że właściciel otrzyma produkt szybciej – średnio po roku, w czasie którego wykończymy wnętrze. Dostać gotowy jacht za rok brzmi lepiej niż za trzy lata.

Większość osób nie miała okazji być na takiej łodzi. Zdaję sobie sprawę z tego, że w projekcie przewidzianych jest wiele nieoczywistych rozwiązań technologicznych.

Tak, zgadza się. Począwszy od rzeźbionych mebli, które uchronią szkło przed rozbiciem się, po specjalne „sztormowe” zawiasy w drzwiach. Nasze łodzie mają status transatlantyckich, mogą przepływać oceany. Stosujemy wiele takich rozwiązań, które zabezpieczą rzeczy znajdujące się na jachcie. Wszelkie sprzęty są zabudowane i zamocowane w taki sposób, że nie zagrażają bezpieczeństwu innych.

Czy zdarza się, że Klient ma życzenia, których nie jesteście w stanie w projekcie spełnić?

Budowa jest pełna kompromisów. Zdarza się, że otrzymujemy zwariowane prośby. Nawet najdziwniejszy pomysł, ale zgodny ze standardami estetycznymi Conrad Shipyard, jest możliwy do wprowadzenia. Zależy nam na tym, aby nasi Klienci byli zadowoleni z efektu końcowego. Prezes Spółki jest architektem, więc w ekstremalnych przypadkach negocjuje, walczy, radzi, jak wykonać coś inaczej.

 

 

Jak widzisz rozwój Conrad Shipyard?

Przede wszystkim budowanie na spekulację, aby tworzyć więcej łódek jednocześnie. Co najmniej trzy, cztery na raz. Rozbudowa stoczni, budowa nowych hal. Dzięki temu będziemy w stanie budować jachty o długości nawet stu metrów. Conrad C133 miał czterdzieści metrów. Chcemy stawiać małe kroki, rozpocząć prace kolejno nad pięćdziesięciometrowym i tak dalej. Większe projekty to inne klasyfikacje, zasady bezpieczeństwa, procedury, systemy przeciwpożarowe, alarmowe, techniki budowy mebli. Mamy w tym momencie kilka zapytań, nie tylko w kwestii budowy, ale remontów łodzi tzw. refit, bo to też jest przedmiotem naszej działalności.

Chciałbyś mieć własną łódź?

Nie, nie chciałbym. Wolę czarterować, bo widzę, ile kosztów i pracy przysparza jej posiadanie na własność. Fajna rzecz, ale wydajesz ogromne pieniądze i należy ciągle o nią dbać. Jeśli masz na tyle dużo pieniędzy, że nie musisz pracować, jesteś pasjonatem, możesz pływać cały rok, masz własny crew, to jak najbardziej OK.

***

FormImpress wspólnie z Foreto miało okazję wdrożyć stronę internetową dla Conrad Shipyard. Sprawdźcie inne projekty stoczni na stronie: https://conradshipyard.com

Zdjęcia: Conrad Shipyard

 

 

Powrót
Zdjęcie autora

Agnieszka Partyka

Business Development Manager

tel. +48 514 139 185 a.partyka@formimpress.com